W ramach rekolekcji wielkopostnych Duszpasterstwo Wilda miało zaszczyt gościć Ojca Marcina Wrzosa OMI, który spędził z nami niezapomniane 4 dni. 'Ściana z butów - czyli misje w Twoim pokoju' to temat prowadzonych przez Niego rekolekcji.
Nam, czyli Tymoteuszowi Białkowskiemu (T.) i Karinie Wiczarskiej (K.) udało się chwilę porozmawiać z Ojcem. A o czym, to poniżej :-) Gorąco zachęcamy do przeczytania !
O. Marcin Wrzos OMI w trakcie misji na Madagaskarze.
Na zdjęciu z Malgaskimi dziećmi :)
T. : Na początku naszej rozmowy chciałbym się dowiedzieć jak
się powinienem zwracać.. Ojciec? Ksiądz?
O. : Do zakonników: Ojcze. Jest taka niepisana zasada, że do
zakonników z zakonu, który powstał do Rewolucji francuskiej mówimy
"Ojcze", do pozostałych, np. do księży Salezjanów czy Chrystusowców
zwracamy się "Księże".
T. : W takim razie z jakiego zakonu się Ojciec wywodzi i
jaka była Ojca droga do kapłaństwa?
O. : Jestem ze Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi
Niepokalanej. Oblat znaczy 'Ofiarowany', czyli można powiedzieć, że jestem
misjonarzem ofiarowanym Najświętszej
Maryi Pannie. A droga do kapłaństwa była.. normalna.
Skończyłem technikum, przez siedem lat chodziłem z dziewczyną, jedną i tą samą.
Potem się rozstaliśmy w klasie
maturalnej. Wcześniej.. Oaza, jakieś próby Ewangelizacji.
Potem święcenia, po których od razu byłem w Poznaniu. Poszedłem na studia..
drugie i trzecie, czyli
politologia i dziennikarstwo. Jak je skończyłem to poszedłem
na studia z misjologii. Tylko w Warszawie jest taka dziedzina nauki,
misjologia, nie tylko teologia
misji, ale też religioznawstwo. Wszystko, z czym się
misjonarze stykają na misjach - kulturoznawstwo, religia, entologia. To
wszystko stanowi taki konglomerat.
T. : Jakieś pewnie choroby tropikalne?
O. : A złapałem.. złapałem J
T. : Gdzie to się stało?
O. : Bo w międzyczasie byłem trochę, ponad rok na
Madagaskarze. W ramach studiów doktoranckich, żeby nie być teoretykiem misji.
T. : Zgromadzenie Misjonarzy Oblatów, do którego Ojciec
należy - czym się ono charakteryzuje?
O. : Oblatów charakteryzują cztery rzeczy, tak w skrócie.
Nasz założyciel, święty Eugeniusz jest patronem nowej Ewangelizacji, więc
"ją uprawiamy".
Potem naszym charyzmatem jest misyjność właśnie,następnie
maryjność, (bo Maryi Niepokalanej) i wspólnotowość. Oblaci na misjach nigdy nie
są sami. Jak
gdzieś wyjeżdżamy to w placówce jest minimum trzech Oblatów.
I to jest fajne, bo czasem samotność bardzo zżera gdzieś tam.. w innej
kulturze, na innym kontynencie. To jest bardzo, bardzo pomocne.
T. : Jak Ojciec trafił na Madagaskar?
O. : Wiesz.. prosiłem prowincjała trzy razy o wyjazd na
misje. Raz, drugi, trzeci i się nie zgodził. Mówi: studiujesz politologię, to
ją skończ - skończyłem.
Potem dziennikarstwo - skończyłem. Zawsze coś było. I jak
sobie powiedziałem, że nie będę pytał czwarty rok to mnie wezwał pod koniec
sierpnia i powiedział,
że mam się uczyć francuskiego, bo w listopadzie wyjeżdżam.
T. : A czemu Madagaskar? Czy to był przemyślany wybór?
O. : Oblaci w Afryce- polscy Oblaci, bo jesteśmy bardzo
liczni - Oblaci są w ponad stu krajach, łatwiej wymienić gdzie nas nie ma niż
gdzie jesteśmy.
Polscy Oblaci są obecni szczególnie w Kamerunie i na
Madagaskarze. No i akurat.. Madagaskar, tak wyszło. Jestem bardzo zadowolony.
T. : A jeśli opisać w jednym zdaniu to miejsce? Madagaskar?
Jak pojechał tam Ojciec pierwszy raz? Czy da się w ogóle zamknąć to wrażenie w
jednym zdaniu ?
O. : W jednym zdaniu... No pięknie, no. ;)
Wspaniali ludzie i w ogóle... Jest taka historia, ale ona
jest na pięć zdań, więc..
T. : Dobra, niech będzie pięć zdań.
O. : Jest taka historia Malgaska, jak powstała Afryka.
Mianowicie na Madagaskarze jest las tropikalny, jest pustynia.. są te wszystkie
elementy, które są w Afryce.
I legenda mówi, Bóg najpierw stworzył Madagaskar.. Tak popatrzył,
zachwycił się, że jest piękny.. I dopiero wówczas stworzył Afrykę. Tak, więc
według ludzi na
Madagaskarze, Madagaskar był prototypem Afryki, który Pan
Bóg stworzył. I dlatego jest taki piękny i wszystko jest w nim, choć jest
znacznie mniejszy niż Afryka.
T. : Jakby Ojciec odpowiedział, czemu właściwie misje są
ważne i czemu należy na nie wyjeżdżać?
O. : Ja poszedłbym w tą stronę: Jeśli ktoś jest zakochany to
najczęściej chce.. po prostu mówi o tej osobie. Chłopak jest zakochany w
dziewczynie.. "Rewelacja! Fantastyczna! Jak ona mówi, jak się porusza..
Jakie ma super włosy itd. Jakie ma cechy..". To można przerzucić na misje - jeśli się bardzo kocha Pana Jezusa
to jest w nas taka werwa, że chcemy, by jak najwięcej osób go poznało. No i
myślę, że to jest właśnie cel misji: by jak najwięcej osób Go poznało.. Poznało
Kościół.
T. : Ale to wynika, jak to Ojciec pięknie mówi, z tej wiary,
z miłości do Jezusa, którą się chce przekazywać? Czy czasami może to po prostu
być kolejne zadanie do wypełnienia?
O. : Mhm.. Wiesz, nie ma takiego zgromadzenia w Polsce,
które by wysyłało na misje na siłę. Trzeba się zgłosić. To się tak nazywa..
"powołanie w powołaniu". Masz powołanie np. do bycia w zgromadzeniu, ale masz jeszcze
powołanie do tego, co masz w nim robić. I trzeba coś takiego odkryć w sobie.
Najczęściej to się tak zdarza, że jeżdżą najbardziej praktyczni księża, którzy
z jednej strony zabiją świnię i zrobią kiełbasę, bo trzeba z czegoś żyć,
jednocześnie umieją zaorać pole i jeszcze przy okazji głoszą Ewangelię i
potrafią jak trzeba kogoś opatrzyć, działać.
T. : A co powoduje o powodzeniu takich misji? Bo wiem, że na
Madagaskarze to się świetnie udaje. Już ponad połowa tamtejszej ludności jest
katolikami właśnie dzięki pracy misjonarzy tam na miejscu.
O. : Powiem tak: Powiedzą Ci stare wygi misyjne, że sprawcą
misji jest Duch Święty. Nasz Generał Oblatów, Amerykanin, jak z nim rozmawiałem
to mówi, że, to jest ciekawe dla mnie to w ogóle rewolucja myślowa, według
niego trudniejsza jest nowa Ewangelizacja w Stanach czy w Polsce niż wyjazd na
misje. Dlaczego? Bo on mówi, jak był na misjach w Brazylii to pstryknie i mówi:
"Dobra, jutro mamy spotkanie biblijne" I sto pięćdziesiąt osób mu
przyszło. A jak wrócił do Stanów Zjednoczonych to okazuje się, że robi w jakieś
parafii krąg biblijny i się cieszy jak ma pięć osób. Z jednej strony jest to
trudna sprawa, bo jesteś gdzieś daleko, ale pod względem duszpasterskim Ci
ludzie są bardziej otwarci na Pana Boga. Mają w sobie więcej takiej naturalnej
religijności niż ludzie Zachodu.
K. : A właśnie.. A propos takich różnic - mi się nasunęła
refleksja podczas rekolekcji, że przywiózł tutaj Ojciec wśród tych doświadczeń
z Madagaskaru, taką cząstkę tych misji. Pytanie brzmi tak: czy czuje się ksiądz
misjonarzem teraz tutaj w Polsce? Mówiąc, świadcząc o tych misjach na
Madagaskarze?
O. : Jeśli chodzi o misje ad gentes, czyli, że misjonarzami,
jeśli zdefiniujemy ich jako tylko tych, co są za granicą i głoszą do tych,
którzy po raz pierwszy słyszą o Jezusie, to na pewno nie. Ale dla mnie jest to
wielka tęsknota i czasem jak łapię doła to sobie otwieram okno, robię sobie
herbatę z malinami i sobie wspominam "Mmm jak fajnie.." Tęsknię po
prostu za tymi ludźmi. Czasem tam maila pchnę do braci malgaskich, ale oni tam
może raz na kwartał odbierają, jak tam się gdzieś dorwą do Internetu..
T. : Czyli rozumiem, że Ojciec chciałby tam wrócić?
O. : Aaaa.. nie chciałbym, żeby to przełożeni usłyszeli. Nie
wiem czy Madagaskar, ale przyznam, że myślę o Rosji, gdzieś tam na Syberii,
może o Turkmenistanie. Oblaci są też nazywani przez Papieży w dokumentach
'specjalistami od misji najtrudniejszych'. Mianowicie, klasyczne misje to
Afryka, Ameryka Łacińska i tak dalej. Oblaci są chyba jedynym Zgromadzenie,
które specjalizuje się w misjach u Eskimosów. I tak na przykład za kołem
podbiegunowym w Kanadzie są Eskimosi, Eskimosi są na Grenlandii. My tam też
jesteśmy. Dzisiaj maila wymieniam z moim kolegą z roku, który pracuje u
Eskimosów, .. Daniel, święty człowiek. To właśnie o nim opowiadałem, że raz coś
tam nagrzeszył i musiał kieszonkowe trzymiesięczne dać na samolot, na
awionetkę, żeby polecieć do współbrata, żeby się wyspowiadać i wrócić. To są
jedyne wyjątki, gdzie Oblaci mieszkają sami, bo nie dałoby rady inaczej. To są
małe wioski po 200-300 osób i tam trzech księży utrzymać.. albo, żeby tam
gdzieś dotrzeć dalej, to jest katastrofa.
T. : A co dzisiaj Bóg mówi do młodych ludzi- na
Madagaskarze, gdzie jest młody Kościół a tutaj w Polsce? Ksiądz ma
doświadczenie w duszpasterstwie, bo też jest duszpasterzem akademickim..
Ciekawy jestem, czy to co mówi Bóg dzisiaj do nas, wyzwania jakie przed nami
stawia, czy one się różnią czy zawsze będą takie same?
O. : Ja myślę, że Bóg zawsze mówi to samo, tu i tu.
Ewangelizujcie.. miłujcie się.. bądźcie mi wierni, ale w każdym z tych miejsc
inaczej się to realizuje. Inaczej się to realizuje tam, gdzie "Miłujcie
się” polega na tym, że ktoś nie ma się w co ubrać i dzielisz się swoim
ubraniem, bardzo autentycznie. A inaczej tutaj, gdzie w Polsce miłość bliźniego
może polegać na tym, że.. nie wiem.. ktoś nie ma dostępu do Internetu i ktoś mu powie: "No dobra, chodź do mnie
i się podłącz kablem do źródła wielkiej radości". No.. ale myślę, że te
same wyzwania są tu i tu. I trudno mi powiedzieć gdzie jest łatwiej, a gdzie
jest trudniej. Po prostu jest inaczej. Widzisz, .. na Madagaskarze 25 - 30%
ludzi umie pisać i czytać, i to jest jedna z największych bied tego państwa. Na
studia w związku z tym dostaje się może 1,5% tak średnio z populacji, a może
nie.. Oni tam nie mają na przykład szans intelektualnych, ale z kolei jak już
coś robią to robią to rewelacyjnie. Jak kochają Pana Boga to na zabój.. czyli
są wierni. A u nas masz świetne warunki, ale z Panem Bogiem to już gorzej, bo
chce się Panu Bogu stawiać warunki. Chce się samemu decydować co jest dobre, a
co złe... U nich jest jasne: "Nie zabijaj" to "Nie
zabijaj". A u nas „Nie zabijaj”, ale mała gwiazdka: "No jak dziecko z
gwałtu - to cyk".
K. : No właśnie, my jako polscy młodzi ludzie, czego
moglibyśmy się nauczyć od młodzieży z Madagaskaru? Na czym moglibyśmy się
wzorować? W czym ich naśladować?
O. : Teraz się uśmiecham bardzo, bo sobie wyobrażam Was
tam.. Ja myślę, że taki miesiąc by się Wam przydał.. co najmniej. Zobaczyć
tamten Kościół, tamtych ludzi, którzy mają czas dla siebie. Ludzie tam są tak
bardzo ludzcy, spotykają Cię, rozmawiają z Tobą. Dla nich więzy rodzinne są
niesamowicie ważne, dla nich przyjaźnie są na całe życie. Poza tym są
niesamowicie też ekspresyjni. Ja jestem kapelanem harcerzy ZHR i jak
dowiedzieli się w takim mieście Tamatave nad Oceanem Indyjskim, że
przyjechałem, nagle okazało się, że przyszło mrowie ludzi, dwa czy trzy tysiące
skautów, bo chcieli się po prostu ze mną spotkać. Tylko dlatego. I co więcej
zrobili coś rewelacyjnego, bo zaczęli przedstawiać tańcem historię Madagaskaru.
Dla nich taniec jest środkiem ekspresji i rewelacyjnie zresztą to wygląda. Dla
nich jest to normalne. No a u nas przyjechałby jakiś Mangasz i akurat by ktoś
się tym przejął .Zupełnie inna otwartość na człowieka. Myślę, że tego
wszystkiego. No i to co jest związane z wiarą . Oni na serio to traktują. Jak
już gdzieś pójdą to na 100% .
T. : Wracając jeszcze do tematu rekolekcji. Co powinniśmy
zapamiętać z tych rekolekcji, z tych czterech dni spędzonych z Ojcem,
wsłuchanych w to słowo nam przekazywane?
O. : Tak pobożnie to
wszystko nazywasz. Jeśli chodzi o to co mamy zapamiętać w skrócie . Chodzi o
to, abyśmy zapamiętali Słowa Benedykta XVI , że największą miłością względem
drugiego człowieka jest to , że można mu głosić Ewangelię . Kropka.
Chcieliście jednym zdaniem.
K. : Ostatnie pytanie.
O. : A czy mam dziewczynę ? Aktualnie nie.
K. : Nie . Jaki ma ksiądz numer buta ?
T. : Tak, zainteresowanie było duże ze względu na obecność
butów na naukach rekolekcyjnych, na każdy dzień inna para butów.
O. : 42 , ja mam drobną stopę.
T. : Dziękujemy bardzo za tą rozmowę.
K. : Bóg zapłać !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz